0
Szyn3k 3 czerwca 2019 21:23
Ostatnio jakiś wysyp relacji z jednodniówek, to i ja wrzucę krótkie sprawozdanie z weekendowego wypadu do Porto, z międzylądowaniem w odwiedzonym już chyba przez każdego forumowicza Charleroi.
Korzystając ze zmiany rozkładu zimowego na letni udało mi się dorwać składak Ryanair + Wizzair, który przedstawiał się następująco:

WRO - CRL 14:40 [FR]
CRL - OPO 21:40 [FR]
Powrót następnego dnia:
OPO - WRO 22:45 [W6]

Termin? Ostatni weekend marca.

Mając 6 godzin przesiadki w Belgii i korzystając z bezchmurnego nieba oraz wiosennej temperatury, wybrałem się na spacer na przedmieścia Charleroi. Patrząc teraz na mapę, była to dzielnica Ransart. Znalazłem tam włoską knajpę, lokalny sklep oraz fast food oferujący całą gamę hamburgerów, kebabów, no i oczywiście frytki.

Image

Najbardziej zdziwił mnie widok biura podróży mieszczącego się całkowicie poza ścisłym centrum, w domku jednorodzinnym. W dobie internetu… no ale skoro jeszcze działa, to pewnie są klienci. :)

Image

Wracając na lotnisko zatrzymałem się na pobliskiej stacji benzynowej poobserwować lądujące samoloty. Dobra pogoda bez dwóch zdań zachęciła wszystkich posiadaczy licencji turystycznej do wykonania przelotów nad okolicą. Awionetki podchodziły do lądowania jedna po drugiej.
Po krótkim spacerze, złapawszy trochę promieni słonecznych wróciłem na lotnisko, zjadłem frytki i udałem się do saloniku w T2. Fajnie było odwiedzić to „kultowe” miejsce wiedząc, że niebawem zostanie po nim tylko ślad.
Lot do Porto odbył się planowo, wylądowałem po godzinie 23 i udałem się prosto do AirPorto Hostel oddalonego ok. 10 min spacerkiem od terminala. W cenie miałem podstawowe, aczkolwiek smaczne śniadanie - bułki, domowej roboty dżemy, jogurty, kawa, herbata, ciasto. Myślę, że śmiało mogę polecić osobom, które szukają niedrogiego miejsca blisko lotniska po wieczornym przylocie lub wczesnym wylocie z OPO. Gdyby nie późna godzina lądowania, pewnie udałbym się spać gdzieś do centrum.

Nieopodal hostelu jest przystanek metra, z którego za 2,20€ dostałem się do miasta. Planu jako takiego nie miałem, zaznaczyłem sobie jedynie kilka miejsc na mapie, które chciałem zobaczyć.
Wysiadłem na stacji Trindade. Z uwagi na wczesną porę Avenida dos Aliados, przy której znajduje się budynek ratusza, nie była zalana tłumem turystów. Pstryknąłem kilka fotek i udałem się w górę, do kościóła św. Ildefonsa. Jako, że była to niedziela, w środku akurat trwała msza. Portugalia jest krajem katolickim, jednak nie uświadczyłem w środku wielu wiernych.

Image

Kolejnym punktem mojej jednodniówki była filiżanka kawy w Majestic Café. Kawiarnia polecana z uwagi na nietuzinkowe wnętrze okazała się w niedzielę zamknięta. Ponoć jednak smak ciast i kawy nie jest wybitny, a właściciele korzystając z popularności kawiarni wywindowali ceny do zdecydowanie wyższych niż średnie.

Image

Kolejna godzina zeszła mi na szwendaniu się bez spoglądania na mapę. Dotarłem pod Igreja do Carmo, uniwersytet oraz do Jardim da Cordoaria, w którym znajduje się aleja z drzewami o dziwnie dużych pniach.

Image

Image

Stamtąd powędrowałem już nad rzekę Duero, aby w końcu zobaczyć most Ponte Luis I. Jest on niewątpliwie wizytówką Porto i znajduje się chyba na każdej pocztówce. Dolna kondygnacja umożliwia przejazd samochodom, po górnej natomiast odbywa się ruch metra, które wygląda bardziej jak tramwaj. Spacerowicze mają wybór - mogą chodzić na górze i na dole.

Image

Image

Image

Po drugiej stronie rzeki znajduje się nabrzeże z knajpami i sklepikami. Udało mi się trafić na jakiś zlot motocykli, które w mieście było słychać przez cały dzień.

Image

Image

Image

Image

Korzystając z rekomendacji na forum, trochę nieświadomy dystansu, udałem się aż za drugi most, w kierunku Atlantyku, do São Pedro da Afurada. Panuje tam cisza i spokój, jednak oprócz kilku knajp, które były przepełnione ludźmi, nic ciekawego nie znalazłem. Wróciłem więc do miasta, aby coś zjeść.

Image

Gdy dotarłem pod most Ponte Luis I tłum gapiów zwrócony był w kierunku młodego chłopaka ubranego w piankę do pływania. Po tym, jak jego kolega zebrał datki do kapelusza, śmiałek odważnie skoczył do wody, po czym wdrapał się po skałach i wyszedł na brzeg. Dalej nie wiem jak mu się to udało w dosłownie 15 sekund...

Image

Kolejne godziny upłynęły mi już na spokojnym łażeniu po mieście. Dotarłem na dworzec kolejowy, którego ściany wewnętrzne pokryte są pięknymi kafelkami.
Następnie udałem się do katedry, a potem znowu przez most do klasztoru Mosteiro da Serra do Pilar. Obecnie z uwagi na obecność żurawia i budowy, zrobienie zdjęcia mostu z góry jest mocno utrudnione.

Image

Image

Image

Skierowałem się również do słynnej księgarni Lollo, jednak jak się okazało należy obligatoryjnie zakupić voucher na 5€ do wykorzystania na zakup książek. Uznałem, że i tak nic nie kupię, więc zrezygnowałem z wejścia. Zdjęcia do obejrzenia u wujka Google.
Resztę czasu chodziłem już po poznanej wcześniej okolicy, spoglądając na most i uliczki z innej perspektywy. Być może wizyta w piwnicami z porto zagospodarowałaby mój czas trochę lepiej, ale tę wycieczkę zostawiłem sobie na następny raz.

Image

Image

Po 10 godzinach chodzenia i 29 kilometrach w nogach złapałem metro na lotnisko, skąd planowo wyleciałem w kierunku Wrocławia. Niemal cały lot przespałem rozłożony szczęśliwie na 3 siedzeniach. Airbus A320 wylądował kilka minut po 3 nad ranem, a o 9 byłem już w pracy.
Poniedziałek, jak sobie pewnie wyobrażacie, wyglądał dość mizernie.

Jednodniówka w Porto bardzo mi się podobała, miasto jest na tyle zwarte i kompaktowe, że główne atrakcje da się obskoczyć w kilka godzin. Chętnie jeszcze kiedyś wrócę, bo zdecydowanie warto. Polecam!

Na koniec jeszcze koszta (oficjalne ceny przewoźników):
WRO - CRL 39 zł
CRL - OPO 18 €
OPO - WRO 39 zł (WDC)
Hostel: 69 zł
Wydatki na mieście – nie pamiętam, ale chyba się zamknąłem w 20€.

PS. To moja pierwsza mini-relacja, proszę o wyrozumiałość :P

Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

arcon 3 czerwca 2019 22:35 Odpowiedz
Zdaje się, ze robiliśmy jednodniówkę dokładnie tego samego dnia, 31/03, tylko ja z Warszawy :DI plan zwiedzania miałem niemal identyczny, udało mi się jeszcze zajrzeć do winnic i spróbować porto. Ale ja miałem lot powrotny po północy.Też uważam, że miasto jest idealne na taką jednodniówkę przy pięknej pogodzie.
szyn3k 3 czerwca 2019 22:44 Odpowiedz
Dokładnie tak, 31. marca. Porto też spróbowałem, ale już na wylocie w saloniku ;)
oszukani 4 czerwca 2019 07:24 Odpowiedz
Aż chyba wstyd się przyznać ale podobnie jak nie byłem nigdy w Londynie, tak nigdy nie zawitałem na CRL :)