+4
Antia 8 czerwca 2016 17:08
Arktyka, Svalbard, Pyramiden
Kilka godzin statkiem i już jestem w dawnej rosyjskiej osadzie górniczej na Arktyce- Pyramiden. Nazwa pochodzi od podobnego do piramidy wierzchołka pobliskiej góry.
Kiedyś żyło tu zmianowo po kilkaset ludzi, teraz raptem osiem osób. I pustkowie dookoła, lodowaty wiatr, mimo, że jest już arktyczne lato, Brak zasięgu komórkowego, internetu. Kontakt ze światem tylko, kiedy przypłynie statek lub przyleci helikopter. Często odwiedzają to miejsce białe niedźwiedzie a ostatnio i nieliczni turyści.

Oprowadza nas uzbrojony w strzelbę młody Rosjanin, opowiada ciekawie o dawnych latach świetności osady. Zaglądamy do kilku budynków. Wszystko jest pod warstwą kurzu, przesiąknięte zapachem zbutwiałego drewna i starych gazet. Na ścianach wiszą lekko wypłowiałe rysunki, czarno białe zdjęcia i resztki opadającej kawałami farby. Z donic straszą zmarznięte i uschnięte kwiaty.

Mimo słońca na zewnątrz, boję się wchodzić do niektórych pomieszczeń. Czuję coś, czego nie da się opisać do końca słowami.

Zerwane ze ścian papierowe kwieciste tapety, przedmioty codziennego użytku, buty, książki, kroniki z uwiecznionym życiem miasteczka. Sala gimnastyczna, dom kultury, basen, biblioteka, sala kinowa, kantyna i jedyne tak daleko na północ świata, czarne pianino.

Wszystkie te obrazki są dla mnie jak mgła z dzieciństwa, kolonii, podwórka, socjalizm...

Jeszcze słychać głosy żyjących tu ludzi, gwar przed szkołą, śpiew i rozmowy. Na głównym placu z pomnikiem Lenina i symbolami Związku Radzieckiego, pasą się renifery. W oknach jednego z bloków swoje gniazda mają mewy, posępnymi głosami podkreślają upiorny charakter tego miejsca.

Strzelba naszego przewodnika do odstraszania niedźwiedzi jest ciągle gotowa do użycia. Niestety, nie będzie mi dane na żywo zobaczyć białego niedźwiedzia w jego ojczyźnie. Zakończenie kilkugodzinnego spaceru po Pyramiden, mieście duchów, jest w tutejszym barze nad kieliszkiem mocnej ruskiej wódki.

Do statku wiezie nas Piotr, biegle władający językiem polskim. Widać że chętnie by przysiadł do dłuższej rozmowy. Szkoda, że mamy tak mało czasu.. każdy z pytanych, odpowiada, że dobrze się mu tu żyje.

Zastanawiam się, co można robić w takim odcięciu od świata, podczas nocy polarnych, przy okrutnych mrozach...ciężki żywot wtedy i teraz.

Kolejny mój koniec świata.

Więcej zdjęć na moim blogu: http://dopacanowa.blox.pl/2016/06/Miasto-duchow-dalekiej-polnocy.html

Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

adamek 21 czerwca 2016 16:53 Odpowiedz
Miejsce pycha. Będę tam za niecałe dwa miesiące. Polecam książkę "Białe" Ilony Wiśniewskiej, jest szansa, że przeczytasz parę słów o swoim przewodniku po Pyramiden ;)
kia-80 5 lipca 2016 13:47 Odpowiedz
Mnie na myśl przyszła książka "Człowiek o którego upomniało się morze" Centkiewiczów. Relacja krótka ale z serii tych, które będę pamiętać ;)
maxima 7 lipca 2016 21:52 Odpowiedz
wspomnienia :) Svalbard jest cudowny - dla mnie to raj na ziemi, coś czego nigdzie nie ma... Piękne zdjęcia ;)